Antoine rencontre les ProblèmesDisques Vogue, 1966r.

Jedyny album Les Problèmes, ale nie jedyny tej grupy, która wkrótce przemianowała się na Les Charlots, skręcając bardziej w stronę parodii i komedii. Płyta bardzo niegrzeczna, kontestująca konserwatystyczną jeszcze wtedy rzeczywistość francuską. Pomimo tytułu, Antoine towarzyszy Problemom tylko na dwóch utworach na płycie. Jego nazwisko miało raczej promować album niż świadczyć o zaangażowaniu tego wykonawcy w nagrywanie płyty, co potwierdza krótka notka od niego zamieszczona w rozkładanej okładce (w skrócie:
to są Problemy, zróbcie z nich gwiazdy, żebym ja nie musiał). Zespół nie prezentuje szczególnie wysokiego poziomu jeśli chodzi o warsztat muzyczny, natomiast ich dużo lepszą stroną są teksty. Warstwa liryczna jest cięta i bezpardonowa, co w połączeniu z ostrym graniem i wszechobecnym na płycie natarczywym gitarowym fuzzem, stanowi o protopunkowym charakterze tej muzyki. Chłopcy śpiewają o pigułkach antykoncepcyjnych (znowu, w odpowiedzi na hit
Les Élucubrations Antoniego), protestują przeciwko reżimowi Salazara w Portugalii (jeden z Les Problèmes, Portugalczyk Luis Rego w czasie nagrywania tej płyty siedział w swojej ojczyźnie w więzieniu za dezercję), buntują się przeciwko powszechnej służbie wojskowej. Spokojniejsze utwory (
Si c'est la nuit,
Ce monde existe) nie są pozbawione uroku i dobrej muzycznej jakości, mimo ich prostoty. To są dobre, lekkie piosenki - dobry przerywnik między resztą francuskiego łomotu.
I ta płyta sprzed 50 lat kończy się soczystym:
ET MERDE