Witam wszystkich. Wybaczcie nieporadność, jest to pierwszy mój wpis na tym forum.
Chodzi za mną od dawna podejrzenie, że kolor etykiet mógł jednak coś oznaczać. Słuchając płyt polskich i demoludzkich, które kupowałem lub dostawałem od ok.1962 zauważyłem, że najczęsciej na kupowanych płytach występuje tylko kilka spośród kolorów, które były w ogóle używane. Że ich było (w Polsce !) wiele dowiedziałem się właśnie z tego wątku. Poza kolorami jakich nigdy nie widziałem (np. turkusowy, pomarańczowy) oraz pomijając etykiety, które różniły sie praktycznie tylko nasyceniem tego samego praktycznie koloru można by zawęzić najczęstsze kolory do : Czerwony, granatowy, czarny, i kolor który nazywam "blady" bo to jego główna cecha. W praktyce blado słomkowy, bladołososiowy itp. W rzeczywistości polskiej czy radzieckiej ubóstwo kolorów i trudne do ustalenia barwy kolorów bladych można objaśnić niskim poziomem produkcji papierniczej w ogóle. Przy tym papier (barwiony !) na etykiety musiał jeszcze wytrzymywać pobyt pomiędzy gorącą matrycą a upłynnionym winylem gdzie panowało też niezłe ciśnienie.Jak to ktoś napisał rozrzut kolorów można by też objaśnić, że skoro już kolory musza być ( najwyraźniej przynajmniej te kilka) to przy braku w papierni stale używanego barwnika uciekano się do tego co akurat mieli, aby tylko był papier w kilku różniących się kolorach. Tyle wymagań? Na co tyle kłopotu? No właśnie : PO CO KILKA KOLORÓW ? To nie mogła być tylko sprawa estetyki. Ta poległby pierwsza. Zresztą co to była za estetyka, te kilka stale tych samych (dominujących) kolorów.
Tu przyszło spostrzeżenie, że wg mojej oceny podejrzanie często płyty popularne (a więc tłoczone w większych ilościach), z muzyką lekkich gatunków, miały etykiety w" kolorze bladym"( tak w kraju jak i w ZSRR). I spostrzeżenie drugie, że jakość dźwięku na nich była często, nazwijmy to, poślednia. Wiadomo, że w miarę zużywania się matryc jakość tłoczenia spada i jest to zjawisko naturalne. Ale gdybym chciał mieć jakąś kontrolę ile już płyt wytłoczyłem daną parą matryc to możnaby płyty znakować używając najpierw etykiet (wkładanychdo formy chyba ręcznie) koloru np. czerwonego, póżniej, np. granatowego, następnie czarnego. Obsługa prasy dostawałaby tylko tyle etykiet koloru np. czerwonego ile wytwórnia wiedziała (z doświadczenia), że będą I gatunku (co ileś płyt jakość tłoczenia sprawdza się odsłuchem i oględzinami) i to samo z następnym, np. granatowym dla "gat II" i tak dalej .Nie wiem ile nasze wytwórnie potrafiły zwykle wytłoczyć z jednej pary matryc,,,