Namówiony zostałem do napisania bajki o posiadanym i użytkowanym przeze mnie amerykańskim amplitunerze lampowym. Sprzęt ten sprowadziłem z USA w połowie 2012 roku i w sumie nie wyobrażam sobie, żebym miał się go pozbywać, zamieniając na inny.
The Fisher to amerykańska marka założona w 1945 przez Avery'ego Fishera, z wykształcenia typografa, pasjonata muzyki i amatorskiego skrzypka. Od samego początku do sprzedania praw do firmy w 1969 w ofercie był tylko sprzęt grający wysokiej klasy. Do połowy lat 50. były to przede wszystkim popularne w USA konsole, które przez cały czas istnienia marki stanowiły ważny segment jej produkcji. Po remoncie Białego Domu przez parę prezydencką Kennedych na początku lat 60. w budynku został również zainstalowany sprzęt grający The Fisher.
W 1969 Avery Fisher sprzedał całą firmę za sumę 31 milionów dolarów amerykańskiemu Emersonowi. Krótko później Emerson sprzedał prawa do marki japońskiemu Sanyo.
Rezygnację z dalszego prowadzenia firmy Avery motywował nieodpowiadającą mu postępującą komercjalizacją i maksymalizacją zysków w miejsce maksymalizacji jakości w przemyśle hi-fi.
Amplitunery 500-B oraz 800-B to pierwsze amplitunery stereo tej firmy umożliwiające odbiór stereofonicznych audycji FM w systemie MPX. Pojawiły się na rynku w 1961, dosłownie w chwilę po wejściu tego standardu nadawania w USA. Kontynuacją tych modeli były odpowiednio 500-C i 800-C z 1963, a nieco tańszą i prostszą odmianą odbiornik The Fisher 400. Te trzy modele były produkowane niemalże do końca ery lampowej, do sprzedania marki w 1969.
Modele 800 od 500 różnią się jedynie dodaną sekcją AM (fale średnie).
Mój 500-B to radioodbiornik osiemnastolampowy ze wzmacniaczem o bardzo dużej mocy ok. 30W na kanał. Końcówka mocy zrealizowana na lampach 7591 (pentody strumieniowe, cokół octal) w układzie push-pull i klasie ultralinear. Wadą tej sekcji jest spore wyżyłowanie lamp mocy, niektóre parametry wykraczają poza maksymalne wartości katalogowe tych podzespołów. Amerykańskim lampom z lat 60. nie robiło to zbytniej różnicy, niestety dzisiejsze zamienniki im po prostu nie dorównują i nawet one nie są zbyt tanie. W dodatku zużycie niektórych podzespołów jeszcze bardziej podnosi ich zużycie. Z tego względu konieczna jest wymiana niektórych elementów elektronicznych i drobna modyfikacja układu celem odjęcia nieco obciążenia z końcówki mocy.
W swoim 500-B z 1963 roku:
- wymieniłem oryginalny prostownik selenowy Siemensa na współczesny krzemowy
- wymieniłem kondensatory sprzęgające zmieniając ich wartość z 0,047uF na 0,1uF, używając radzieckich olejowych K42Y z zapasów wojskowych
- wymieniłem rezystory siatek lamp mocy, obniżając ich wartość z 330k na 220k (maksymalne obciążenie dla zastosowanych lamp to 300k)
- wymieniłem jedyny uszkodzony kondensator elektrolityczny
- dodałem rezystory 10 omów od katody do masy w miejsce gołych drutów, co pozwala na zmierzenie prądu pobieranego przez każdą z lamp mocy
- przeczyściłem i podoginałem styki w gniazdach wszystkich lamp
- przeczyściłem wszystkie gniazda sygnałowe, potencjometry i przełączniki
Od strony wizualnej poza czyszczeniem i woskowaniem chassis i przedniego panela odmalowałem transformatory.
Omawiany amplituner zachwyca swoim dźwiękiem. Bogata stereofonia i bardzo miła dla ucha, miękka tonalność sprawiają, że w swojej cenie ten pięćdziesięciolatek nie ma sobie równych w porównaniu z nowymi wzmacniaczami lampowymi. Zdecydowanym plusem jest dobrze zrealizowana korekcja barwy i regulowana dla każdego kanału czułość wejścia phono. Użyte podzespoły są bardzo wysokiej jakości, w dużej mierze importowane z RFN. Oryginalne kondensatory filtrujące mimo 50 lat nie przepuszczają żadnych brumów ani szumów. Bez podanego sygnału, lekki szum pojawia się na samym końcu regulacji głośności. Od reszty nieco odstaje część radiowa. O ile Fisher bez problemu łapie słabsze stacje na kawałku kabla ze znakomitą czystością dźwięku w mono, o tyle pierwszej generacji lampowy MPX potrzebuje bardzo dobrego sygnału do efektu stereo pozbawionego szumów.
Dzięki dużej mocy wzmacniacz nie ma problemu z wysterowaniem nawet współczesnych, niewielkich monitorów o efektywności poniżej 90dB. Z rówieśniczymi kolumnami o wysokiej skuteczności jest w stanie zrobić spustoszenie siłą dźwięku. Nie wyobrażam sobie połączenia takiego wzmacniacza z zestawem głośnikowym ALTEC z pierwszej połowy lat 60. o efektywności ok. 100dB.


chassis od spodu:

nowe kondensatory sprzegające:

linki:
Temat o amplitunerach The Fisher na forum Steve'a HoffmanaRecenzja modelu 500C w prasie audiofilskiej z roku 2005Konsole The Fisher