Miał ktoś z tym do czynienia, albo zna kogoś, kto miał do czynienia? Zalewają się etykiety? Bo może przy tym patencie zagrożenie jest mniejsze niż w Knosti i dlatego nie ma ochraniaczy.
Już znam kogoś, kto miał z tym, czyli (Spin-Clean), do czynienia

Etykiety się nie zalewają. Napięcie powierzchniowe utrzymuje w czasie kręcenia płyn na powierzchni płyty, nie spływa on na etykietę. Płytę, zresztą zgodnie z instrukcją, po myciu wyciera się dołączoną ściereczkę, przypominająca połączenie gazy z pieluchą tetrową

(ściereczka z mikrofibry też się nadaję) i co najwyżej wtedy można przy braku ostrożności przejechać wilgotnym materiałem po etykiecie. Tak zachowuje się płyn dołączany oryginalnie do myjki. Nie wiem jeszcze, jak będzie zachowywał się płyn na bazie izoprapoanolu z dodanym środkiem zmiękczającym, być może przy większej ilości fotonalu napięcie powierzchniowe będzie na tyle małe, że jednak będzie spływać - do sprawdzenia.
Kręci się bardzo przyjemnie, nie jest to męczące, a czasowo wychodzi o wiele lepiej niż kręcenie na talerzu gramofonu, i chyba też lepiej niż Knosti bo odpada czas na zakładanie zabezpieczeń etykiet, no i bałagan w domu o wiele mniejszy. Już nie trzeba myc płyt w kuchni, można spokojnie robić to w pokoju, słuchając jednocześnie muzyki. Także zużycie płynu jest mniejsze niż w metodzie talerzowej, bo się praktycznie nie rozchlapuje, zużywa się tyle, co się zbierze na płycie i później wytrze ściereczką.
I najważniejsze - skuteczność. I tum mam mieszane uczucia. Myciu poddałem płyty, które wcześniej były już umyte metodą talerzową, a mimo to "smażyły", choć nie były widocznie porysowane. I z jednej strony, mycie w jakiś sposób było skuteczne, bo na dnie naczynia pojawił się osad, niewielki bo niewielki, ale zawsze. Ale z drugiej strony, smażenie dalej było słyszalne. Może mniejsze, może nie, to jest mi na razie trudno ocenić, bo nie mam aż takiej pamięci, żeby porównać - musiałbym chyba przesłuchać płytę tuż przed umyciem, a później zaraz po, a i tak nie wiem, czy byłbym w stanie zauważyć różnicę - ale może kiedyś tak zrobię.
Optycznie, niektóre płyty wyglądały jednak na niedomyte, co do niektórych plam to jeszcze nie jestem pewien, czy to niedomycie, czy obtarcia, trzeba będzie wziąć do ręki lupę. Na niektórych widoczne są też zacieki, głównie na części dobiegowej, ale to akurat jest ten fragment płyty, z którym spin-clean jakby słabiej sobie radzi (coś za coś - albo mokra etykieta, albo niedokładnie umyta dobiegówka). Tym niemniej, opisany w instrukcji sposób mycia (trzy pełne obroty w jednym kierunku, następnie trzy pełne obroty w przeciwnym) jest dobry chyba tylko do zupełnie czystych płyt :mrgreen:
Tak, czy inaczej, będę testować dalej. Na razie umyta pierwsza partia dwudziestu paru płyt 12 calowych, więc tak naprawdę wszystko jeszcze przede mną. Mam zamiar dzielić się kolejnymi doświadczeniami. Jedno, zdobyte jeszcze podczas stosowania metody talerzowej to takie, że przed włożeniem płyty do myjki trzeba wytrzeć powierzchnie obu stron płyty wilgotną ściereczka z mikrofibry i w ten sposób zebrać największy i powierzchniowy brud (nazwijmy to czyszczenie zgrubne). Inaczej płyn po 2 - 3 płytach nadawałby się do wymiany (a co najmniej filtrowania).